To było wczoraj, przedwczoraj, dzisiaj. Wszystko jedno. Padał rzęsisty deszcz, zresztą ostrzegali przed opadami. Wa było jeszcze brzydsze, chmury tańczyły wokół trzydziestego szóstego piętra. I ten rytm gdzieś się pojawił. Najpierw był bardzo ponury jak ja wczoraj, przedwczoraj, dzisiaj. Potem miarowo uderzał o szyby. Było już lepiej.
Dlatego też pojawił się tutaj, a rzadko (może za rzadko Leopold S., liryk znamienity) tu się pojawia.