(Poczułem, że tej poezji w tym miejscu potrzebuję. Poczułem pierwszy raz w sobotę, gdy doznałem olśnienia na ulicy Ruskiej. Drugi raz teraz, gdy na Wikipedii sprawdzałem kulisy zabójstwa Leszka Białego. Więc teraz tylko zachwyt nad miastem. Moim miastem. I Józefa Cz. miastem również)
(Tylko jeden, może pierwszy fragment do medytacji)
Na wieży furgotał blaszany kogucik
na drugiej – zegar nucił.
Mur fal i chmur popękał
w złote okienka:
gwiazdy, lampy.
Lublin nad łąką przysiadł.
Sam był –
i cisza.
Dokoła
pagórków koła,
dymiąca czarnoziemu połać.
Mgły nad sadami czarnemi.
Znad łąki mgły.
Zamknęły się oczy ziemi
powiekami z mgły.