– Co to właściwie znaczy: kochać miasto? Na czym to ma polegać? – Wzruszyła ramionami. – Pewnie każdy przyzna, że mój tata kocha Warszawę, ale dlaczego? Przecież chyba nie zaczyna dnia od modlitwy za ofiary powstania, nie śpiewa przy goleniu piosenek Grzesiuka, nie jada w czwartek flaków z pulpetami, a w piątki minogów. Nie o to chodzi. Po prostu mieszka tu, żyje. I umie patrzeć inaczej niż inni.
– Ale miasto to system. Zbiór składników, które tworzą razem coś więcej. Jak można kochać system?
(T. Konatkowski, „Przystanek śmierć”, Warszawa 2007, s. 180)