(Pani w wejściu chciała mi wręczyć do wyboru podpaskę lub pieluchę.
Potem minęliśmy stolik do przewijania niemowląt
i mogliśmy spokojnie zasiąść przed ekranem.
Seans dla rodziców z dziećmi był w samo południe i był tańszy.)
Film nie był niesamowity.
Ale zdjęcia miał niesamowite.
(Polecam: mercedes stojący obok kapliczki na zaśnieżonym polu,
Stadko gęsi biegnące przez wieś o świcie.)
Miejsce było niesamowite
(to w filmie, nie kino z niemowlętami…):
Beskid Niski w swej spotęgowanej beskidowości,
to znaczy, chciałem powiedzieć, no właśnie… Transylwania.
(okazuje się, że egzotyka Karpat może dorównywać egzotyce Andów.)