księgarnia 51/25

Jock Sturges, Misty Dawn and Alisa, Północna Kalifornia, 1989, źródło: facebook.com

Wit Szostak, Wylinka, Powergraph 2025

Pigułko z arbuza, ja nie chcę być duza (Pippi Pończoszanka)

Nie liczyłem tutaj książek dla dzieci, tych czytanych wieczorem Dziecku od dziewięciu czy ośmiu lat. Nie prowadziłem więc zapisków tacierzyńskich oceniających wybrane lektury (och, „Najlepsza zupa na świecie”!) albo odkrywających jak percepcja książek zmienia się z wiekiem (o czym są dzisiaj „Muminki”?), tudzież wyrokujących, którzy autorzy i tłumacze brzydko się zestarzeli. Niczego takiego nie było, ale dla „Wylinki” robię wyjątek.

Czytałem ją Dziecku, które na wyrywki cytuje „Władcę Pierścieni” i zachwyca się „Silmarillionem”, ale odkryłem, że czytam ją też sobie.

Książka Wita Szostaka opowiada o nie do końca określonym lęku, takim nocnym i uporczywym, lęku przed zapadnięciem w nicość. W nim jest wszystko: odchodzenie, utrata, rozstanie, samotność, śmierć. To on dotyka Klarę i Janka.

Cytowana powyżej bohaterka Astrid Lindgren uważała, że zatrzymanie się w dzieciństwie, w wiecznym teraz, jest najlepszym lekarstwem na ów lęk. „Wylinka” w pewnym sensie pokazuje jakie są konsekwencje tego schronu przeciwczasowego.

Bohaterowie „Wylinki” są zamknięci jak w fotografii, tym mechanizmie oferującym złudną nieśmiertelność. Zawsze dziesięcioletni, zawsze w sierpniu, mimo tego, że na zewnątrz płynie zwykły czas (czy na pewno?) Nawet ich mapa wydaje się naszkicowana na światłoczułym papierze.

Z tekstem współgrają ilustracje Aleksandry Krzanowskiej, niosąc w sobie melancholię i niepokój sierpnia, kiedy kończy się cierpliwość lata – jak zapisałem miesiąc temu.

(Mam tylko jedno kartograficzne zastrzeżenia. Mapa w wyklejce książki, choć bardzo ładna nijak się ma do topografii opisywanej w tekście).

1 Comment

Dodaj odpowiedź do Panodespresso Anuluj pisanie odpowiedzi