3 kwietnia

Święty Jan mieści się Niedostępnej Wyspie. Kiedy schodzimy z brzegu, pierwsze wycieczki szkolne zziajane wchodzą pod górę. Kamienie są jeszcze mokre po nocnym deszczu. Pachnie oceanem i eukaliptusowymi cukierkami na gardło.
Pozostał niezdobyty. Zdobył go kapitan Drake. Niezniszczalny. Parę razy spłonął. Kamień w wodę. Czternaście stacji drogi krzyżowej. Śpiew wielorybów, którego nie słychać.
*

Podobnie jak w wielu zrewitalizowanych miastach, w Bermeo zdecydowano się na uliczne rzeźby. Ustawione na jednym z tarasów kolorowego miasta przedstawiają: kobietę z niemowlęciem, małe dziecko i parę staruszków wypatrujących powrotu rybaków. Jest w nich coś tak smutnego – poddanie się losowi jak w całej rybackiej prozie świata (por. „Ziemia drży„) – że poruszają pomimo kiczowatej formy.
Przed nimi rozciąga się port rybacki. Kutry, które oglądaliśmy wieczorem z hotelowego okna, wracają. Bar, do którego przyszliśmy na pintxos, zapełnia się mężczyznami popijającymi wino.
Po połowach wielorybów, z którego słynęli Baskowie z wybrzeża, pozostał jedynie film w muzeum.
*

Koty, jak mówią, mają dziewięć żyć. Byłaby więc to druga śmierć kota. Za pierwszym razem, opowiadamy to teraz w hotelu, którego fasada wychodzi na Najświętsze Serce, wypadł z wózka w Ohlao, w tym białym labiryncie uliczek, w którym wtedy gościła nas M. Takiego samego odnaleźliśmy po paru tygodniach na Jana Pawła. Wrócił z podróży – wyjaśniliśmy Dziecku a ono uwierzyło, bo trzy- czy czterolatki wierzą w różne rzeczy.
Teraz tak jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie znaleziono go ani w pościeli do prania, ani w pokoju, oczywiście nie było go też w bagażu, tak więc teza o tym, że został porwany albo wniebowzięty wydaje się nie całkiem nieuzasadniona. – Pozostaje żałoba – stwierdza Dziecko.
Nie ma go już całe lata na Jana Pawła, ale w środku nocy odnajduję go na jakiejś japońskiej aukcji. Ufam, że powróci jak statek Tezeusza, taki sam, choć nie ten sam. Kto zresztą to wie? Przecież koty mają dziewięć żyć.

1 Comment