dziennik 16/25

David Hockney, Nadejście wiosny, Normandia 2020, The Art Institute of Chicago, źródło: pinterest.com

Drugie marcowe

(Wiosna opisywana we wspomnieniach)

Nagły zapach roztopów, choć nie było śniegów. Młode słońce. Ptaki pączkujących krzewów. Tak zawsze opowiadają o wiosnach z czasów pokoju, ci, których dosięgła wojna.

*

(Fala kamingautów po ataku Muska na polskiego ministra spraw zagranicznych)

Ulga. Pomyśleć całe minione lata, tylu się kryło z rusofilią, udając, że dobrze życzą Ukrainie. A tymczasem teraz – nie trzeba udawać – po prostu kochają „Gwiaździsty sztandar”. Wierzą w mądrość autokratów.

Polska to dla nich jak splunąć, ale Bóg-Honor-Ojczyzna nadal na podkoszulku.

*

(Bojkot amerykańskich opowiadań z „Czarnego”?)

Ponoć wiedzieliśmy lepiej. Powtarzam się. Tyle tekstów o wyjątkowej barbarii Rosjan, o tym, że są stworzeni do bycia pod batem. Pachnące naftaliną analizy sowietologów.

Gdzie są dzisiaj ci, którzy powinni pisać o wyjątkowej podatności Amerykanów na autorytaryzm, o braku protestów (gdzie Rosjanie na ulicach? – ciągle było na tapecie), o zaprzedaniu duszy?

Nie ma. Nikt nie jest wyjątkowy.

2 Comments

  1. Spoglądając na kulturę (może to rosyjska indokrynacja) w głowie mam 10tki radziecko-rosyjskich poetów/pisarzy. Z Ukrainy może ze 5 twórców kojarzę. Dobrze, że chociaż Bułchakow urodził się w Kijowie….

    Polubienie

Dodaj komentarz