Breece D’J Pancake, Trylobity, tłum. Maciej Świerkocki, Czarne 2024
Wszystko jakby znajome.
Po pierwsze: uboga prowincja. Górnicze osady, wyludniające się wsie, bary, w których można dostać w mordę, warsztaty samochodowe przypominające składy złomu, marzenia o wielkich miastach, do których można uciec. Kościół, bar i burdel, i droga, gdzie można po pijaku się rozpędzić, a jak się ma szczęście, to rzęch nie owinie się o drzewo albo filar wiaduktu.
W pierwszym odruchu dodałem do zapisków któreś zdjęcie z Wąbrzeźna, z tej niesamowitej serii ujęć z początku naszego wieku, autorstwa K. Zielińskiego. Nie pasowały jedynie dlatego, że przedstawiały miasto.
Po drugie: bohater, chłopak, który chciałby się wyrwać, przestać być wsiokiem. Uciec od pijanego bimbrem w sztok ojca, od nieudanego seksu z córką zastępcy szeryfa, od beznadziei, brei i mroku. Z aluwialnej doliny, która jest biblijną ciemną doliną (Ps 23,4), w której nie ma żadnego pasterza, są tylko kłusownicy i opiekuńcze k..wy.
Wreszcie – autor, pisarz wyklęty (słowo, które miało brzmienie, zanim nie wzięli się za nie smutni panowie od historii), przypominający bohatera fikcji, alkohol, sześć opowiadań drukiem, jeden celny strzał z pistoletu, sześć już pośmiertnie, w tym moje ulubione „Jak zostałem zbawiony”. Raczej Faulkner niźli Hemingway, IMHO.
To, co porusza w tej jakby znajomej prozie to fraza, miejscami zachwycająca jak w opisach zachodniowirginijskiego krajobrazu, w wędrówce oposa w „Łowcach lisów”, w zamknięciu nieposkromionego pożądania w jednym wersie, który opowiada Całość: dotknąć chłodnej podłogi plecami i pośladkami (s. 104).
Zdjęcie wygląda jak rysunek…
PolubieniePolubienie
Tak, tak. Sam się zdziwiłem. Pierwszy raz oglądałem zdjęcia tego autora
PolubieniePolubienie
Dobrze rozumiał tłum na ulicy i potrafił wybrać , uchwycić pojedynczego człowieka z jakąś jego dumą/godnością a może i radością życia. Nie znałem tego fotografa i się nie mogę napatrzyć na jego prace
PolubieniePolubienie
https://images.app.goo.gl/aPC72gRPtMsgVEyv5 świetne!
PolubieniePolubienie