
Andrzej Brzeziecki, Betonowy umysł. Historia twardogłowych towarzyszy z PZPR, Wyd. Literackie 2023
Jest ONR-u spadkobiercą partia – ten wers, bon-mot Czesława Miłosza wraca jak refren w „Betonowym umyśle”. To bowiem gawęda historyczna (coś pomiędzy opracowaniem naukowym a biografią czy autobiografią) o długim trwaniu pewnego zestawu przekonań, który streścić można jako kompleks nacjonalizmu, antysemityzmu i antyniemieckości.
Po ośmiu latach Czarnków, Żarynów i Bąkiewiczów, zaciera się granica między tym, co Brzeziecki pisze o czasach Polski Ludowej, a tym, co całkiem niedawno głosiła partyjna propaganda. Trochę to wpływa na odbiór książki. Miała być historyczna a odczuwa się ją jako bieżącą publicystykę.
Łatwo się także domyśleć, kto jest kolejnym pokoleniem spadkobierców. Rozpoznajemy te same batalie, jakie toczono na naszych oczach – przekonywanie całego świata, że Polacy jak jeden mąż byli sprawiedliwymi (mit największego drzewa); ataki na intelektualistów (cele też jakby znajome: Agnieszka Holland opisywana jest i w „Rzeczywistości”, i w „Do rzeczy”); rozpamiętywanie narodowych czynów, ich upamiętnianie i celebrowanie. Nawet pokusa wzięcia antypolaków za mordę łączy popleczników Moczara i przemawiającego w czasie strajków kobiet pana K. (por. „Przesilenie”).
Prawdziwym odkryciem – dla mnie – jest odnalezienie przez partyjnych twardogłowych i ich organy, w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, nowego, obok niemieckich rewizjonistów oraz syjonistów, wroga: jeszcze nie Unii, ale już Wspólnot Europejskich. Jednym z wrażych oręży okazuje się Parlament Europejski (cytaty ze s. 265 wysyłam R. a on nie domyśla się, że to partia, a nie Partia).
Zaiste partie się zmieniły a polski betonowy umysł okopał się jeszcze głębiej na swoich pozycjach.
