
Douglas Preston, Mario Spezi, Potwór z Florencji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, tłum. Kaja Gucio, Czarne 2023:
Początek jest taki: letnia noc, słychać cykady i pachnie figowcem, ten słodki zapach Włoch. W oddali błyszczy łuną miasto, tu na wzgórzu zaparkował samochód. Szyby są zaparowane. Jakaś para dwudziestolatków kocha się w środku (Schadzka jest potajemna, bo czystość przedmałżeńska ma kluczowe znaczenie jak poucza ojciec Salij w jednym z czerwcowych numerów „Niedzieli” tego roku). Ciemna postać zbliża się do auta…
Zaczyna się jak porządny kryminał, ale „Potwór z Florencji” nie jest wytworem wyobraźni. Zbrodnie zdarzyły się naprawdę. Autorzy rekonstruują je z precyzją majora Płócienniczaka.
Sami zresztą w połowie tomu zamieniają się rolami – ze ścigających stając się ściganymi. Dzieje się tak w momencie, gdy objawia się teoria spiskowa. Specjalnie używam słowa „objawia”, bo właśnie w ten sposób wkracza w – przydługie i nieprzynoszące oczekiwanych przez opinię publiczną sukcesów – śledztwo w sprawie morderstw w Toskanii historia spisku satanistów z wyimaginowanego Zakonu Czerwonej Róży. Prokurator podejmuje wątki, o których opowiada Gabriella Carlizzi, blogerka, wróżka i rozmówczyni Matki Boskiej (a później także biegła w sprawie).
Mimo oczywistej absurdalności koncepcji Carlizzi i sprzeczności z zebranymi dotychczas dowodami, cały system zaczyna pracować, aby uwiarygodnić te szalone twierdzenia i przynieść prokuratorom upragnione uznanie. W tym momencie lektury, staje przed oczami Macierewicz ze swoją komisją, kolejnymi publikowanymi w prasie teoriami (hel, wybuch, dobijanie ofiar…), z ekshumacjami ofiar, aby udowodnić sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i prawami fizyki twierdzenia, wreszcie z ciągłym odsądzaniem od czci wszystkich tych, którzy szaleństwu smoleńskiemu starali się przeciwstawić. „Potwór z Florencji” brzmi znajomo.
Wyrażane w 2008 roku zdziwienie jednego z autorów, Amerykanina Douglasa Prestona, tym, w jaki prosty sposób teorie spiskowe opanowują nie tylko umysły ludzi, ale i procedury urzędów, wygląda dziś na bardzo archaiczne. Wbrew temu, co Preston uważał, nie była to włoska specjalność. W ciągu jednej kadencji Donalda Trumpa, nafaszerowane telewizją i twitterem, prawicowe umysły jego zwolenników w snuciu teorii spiskowych zaszły o wiele dalej niż Gabriella Carlizzi i Antoni Macierewicz. Zakon Czerwonej Róży wydaje się dzisiaj skromnym poprzednikiem teorii QAnonu, która z marginesu przeniknęła do głównego nurtu amerykańskiej polityki.
Nie chodzi przecież o prawdę, chodzi o głośność.
