
Inwentarze. Sklep ze starociami w Żyrzynie
Ostatnia Wieczerza. Równe rzędy ukrzyżowanych. Miedziane dzbanuszki. Kot (nie otwierać drzwi, bo kot ucieka na rondo).
Radość (za dużo poetów ostatnio)
To, że się znalazłem na liście tak wysoko, uszczęśliwiło mnie jak nigdy. Przecież to przeczy prawom lat czterdziestych, kiedy na zawsze żegnasz się z wiosną.
Poczta. Okienko pierwsze
Ogonek jak do toalety. Godzina szesnasta. Zawzięcie emerytka o kuli roztrząsa temat awarii sedesu. Żywo zainteresowana pani w okienku doradza. Myślałam, że będzie dobrze – mówi emerytka – a musiałam podstawiać.
Poczta. Okienko drugie
Najpierw musi być papież. Potem bombonierki oraz baterie, te, od których króliczki chodzą długo. Jak jest papież, prymas i siostra od kuchni można otwierać.
Inwentarze. Osiedle w poniedziałek rano
Przebiśniegi bez śniegu. Białe krokusy koło truchła wrony. Pączki na krzewach. Kot (kota nie ma, uciekł).
A. rusza do ofensywy
A. przewiduje panikę. Wykalkulowała więc i przystępuje do realizacji planu awaryjnego. Do końca tygodnia wybuchnie – twierdzi. Idę więc do samu z torbą ikei, udając, że tak po prostu, że zachciało mi się kupić cztery chleby, osiem budyniów, cztery mleka, trzy makarony, dwie mąki oraz coca-colę.
Inwentarze. Zdjęcia
Otaczam się zdjęciami. Coraz bardziej, trwożnie, jakby miały zniknąć. Święci patronowie, błogosławione patronki. Te nasze podróże, tamte jasne domy. Wielki palec przyciska po bosku delete.
Inwentarze. Sposoby pisania
Rilke czeka w skupieniu aż usłyszy podszept (stary numer proroków). Sylvia notuje wszystko, potem odkłada na potem. Same ma tytuły. Słyszę Twój śmiech, gdy mówię, że coś napiszę.
Znikania ciąg dalszy
Historia z pogrzebem, którego nie ma, bo jest tajny. Bo umarł nie tak, jak ładnie to wygląda w nekrologach. Potajemnie zbierają się, po cichu robią listy. Autokar odjedzie z nieoznaczonego miejsca o nieznanej godzinie.
