Robert Walenciak, Modzelewski – Werblan. Polska Ludowa, Iskry 2017

pap_19760700_400x400
(Wojciech Stan/PAP/CAF; Wiec poparcia dla PZPR w Radomiu, czerwiec 1976 r., źródło: odkrywcy.pl; Podobnie jak język propagandy ze stanu wojennego łatwo porównać z językiem obecnej telewizji, tak zdjęcie z tego wiecu trudno odróżnić od demonstracji poparcia ministra Żołędzia urządzonej miesiąc temu w Krakowie).

W lipcu czytałem niewiele, trzy książki: „Lolitę”, „Boga zagubionego” i „Polskę Ludową” (czy ów wybór lektur coś o mnie mówi?). Zaczynając tę ostatnią żartowałem, a zbliżało się lipcowe przesilenie, że czytam ją po to, żeby wiedzieć czego się spodziewać. Bo obraz Polski Ludowej, który sączy się z oficjalnych komunikatów, brzmi mniej więcej tak:

Okres PRL był monolityczny, komunizm trwał niezmiennie. Polacy od początku masowo z nim walczyli. Tysiące żołnierzy wyklętych bohatersko, latami stawiało mu czoła. Garstka komunistów sterowana była ręcznie z Moskwy. Kościół bez przerwy walczył ramię w ramię z narodem. Wałęsa był agentem, generała Jaruzelskiego należałoby pozbawić stopnia. Jedynie Wolne Związki Zawodowe na Wybrzeżu i Solidarność Walcząca, cieszące się masowym poparciem, zachowywały się krystalicznie. W osiemdziesiątym dziewiątym agenci dogadali się z oficerami prowadzącymi, którzy swoimi mackami przejęli państwo.

Przez pewien czas miałem studentów: troje, w porywach czworo i powtarzałem im na każdych zajęciach: pamiętajcie, to, co jest w podręcznikach i w przemówieniach polityków, ba, to co jest w muzeach, to nie jest historia. To powyżej to nie jest historia, to oficjalny komunikat, dzięki któremu największą klęskę można nazwać zwycięstwem a największą ohydę – nieznaczącym wypadkiem. Sama historia dzieje się w ciele, w pojedynczym człowieku, w tym, który musi wybierać. Historia nie jest monologiem.

Dlatego tak ważny jest ten dialog, który podejmują profesorowie Modzelewski i Werblan, ten który siedział w więzieniu i ten który był członkiem politbiura. I nic z tego, co zapisałem powyżej jako narrację dzisiejszej władzy, nie okazuje się być prawdą. Niestety czytanie książek to w Polsce rzadkość, podobnie jak krytyczne podejście do propagandy – ludzie łatwo uczą się zmyślnie fabrykowanych nie-historii. A kiedy zastanawiam się dzisiaj nad długim trwaniem, to okazuje się, że historia nie tylko jest powtarzalna (boskie przeznaczenie, karma albo los), ale Polacy są jej niezbyt pojętnymi uczniami.

Dodaj komentarz