Drugi tom Vetulaniego (pierwszy: tutaj) cieszy mniej. Zapewne dlatego, że oprócz piękna neurobiologii znaleźć w nim można artykuły o sprawach bieżących (Kudrycka? A kimże była Kudrycka?), które starzeją się w zastraszającym tempie.
O ile wcześniej pisałem o antyracjonalności naszych czasów, to przyznam, że Vetulani prezentuje stanowisko tak scjentystyczne, że aż brakuje mi, przy lekturze, przestrzeni na rzeczy niesprawdzalne i niemierzalne. Widać to zwłaszcza w momencie, gdy krytykuje irracjonalność zajmowania się historią sztuki. O duszy nie wspomnę. Każdy determinizm powinien budzić wątpliwości, nawet ten neurobiologiczny.
Najprzyjemniej czyta się rozmowy na końcu, na przykład o tym, że cg25 to takie centrum smutku w mózgu, ale to we wcześniejszej części zbioru odnajduję historyjkę o andaluzyjskich srokach i kukułkach, idealną do opowiadania przy kolacji (zresztą to pierwszy fragment książki, który zaraz po rozpakowaniu przeczytałem):
Hipoteza mafijnego zachowania kukułek została potwierdzona dopiero w badaniach hiszpańskich. W południowej Hiszpanii kukułki składają jaja w gniazdach srok, ale też od czasu do czasu te gniazda niszczą. Obserwacje wykazały, że znacznie częściej niszczone są gniazda srok, które wyrzuciły kukułcze jaja (…). Kukułki nauczyły sroki moresu i te ostatnie uświadomiły sobie, że lepiej się pomęczyć i wychować obce pisklęta obok własnych, niż ryzykować śmierć całego swego potomstwa (s. 135).