Dziennik. Mikołaje

Ponoć było tak (opowiada A.): w autobusie nagle rozległ się komunikat, że noszenie czerwonej czapeczki daje dodatkowe punkty, więc zawstydzony kierowca naciągnął ją sobie na głowę. Upokarzające, mówi A.

W klubiku miały być zdjęcia, ale nie wyszły, bo tylko jedno dziecko (nie nasze) nie wpadło w rozpacz na widok Mikołaja.

Jak byłem mały Mikołaj wciąż jeszcze był biskupem (ostatnio w Hadze okazało się, że tamtejszy nadal jest) i rozdawał rózgi z posrebrzanych gałęzi, takie, co sprzedawali koło kapucynów. Ale teraz to już nie wiem, kogo wolałbym ujrzeć jak podkłada prezenty pod poduszkę: czerwonego krasnala z lokalną odmianą swastyki czy Hosera albo Jędraszewskiego?

(Przypis nr 1: przepisywanie zapisków sprawia, że nabierają one nagle przedziwnej aktualności;
przypis nr 2: a może nie jest już w Polsce biskupem, bo hojny i chciwy to antonimy?)

(06.12.2016)

 

Dodaj komentarz