Dusi się, poci, spływa i sapie. Cały autobus po brzegi ledwie dycha. A jeszcze się dopychają. Za oknem pada mokrym psem. Jakieś niemowlę płacze. Przepycha się wariat do okna. Tamta kobieta udaje, że nic się nie stało i słucha spokojnie muzyki. Ta znowuż wydziera się na inną, że każdy ma mało miejsca. Nie wypuszczają nas od pół godziny. Tkwimy pod murami cmentarza. Dusi się, poci, paruje, spieszy (01.06.2016).
