Wiedziałem od dawna, że fotografia jest metodą ocalania. Dużo o fotografii myślę, o tym, co pozostaje albo o tym kim są, coraz mniej wyraźni, coraz bardziej widmowi. Ale dopiero Nowicki naprowadza mnie na różnicę fundamentalną między zdjęciem cyfrowym a zdjęciem analogowym. Negatyw tego drugiego jest fotochemicznym świadectwem istnienia. Ktoś je zapisał na kliszy i ona jest dowodem, że byłeś. Ona cię widziała. Owszem, zapis cyfrowy jest także zapisem, ale rzędy zer i jedynek niczego nie dowodzą. Negatyw za to woła: tu był, tu była. Widziałem.
Książkę Nowickiego czyta się mozolnie, jest obładowana myślami. Autor krąży od policyjnych kartotek, poprzez – spotykane dziś na targach staroci – pocztówki z typami ludzkimi (podobne do widokówek ze zwierzątkami), po zdjęcia post mortem. Dużo rozmyślań, czym jest fotografia i kim jestem ja – ten, który ją ogląda. Wypisuję więc cały fragment, który mnie poruszył, mówiący o spoglądaniu na fotografie z XIX wieku. Trochę o nim myślę, gdy spoglądam na zdjęcia uchodźców znad granicy, przypominając sobie jak pouczamy my, wieczne w swoim mniemaniu ofiary historii, ich, uzurpatorów przynależnego nam nieszczęścia.
Odporni, twardzi ludzie żyjący w skrajnej biedzie, jeśli spoglądać na biedę z naszej perspektywy, z wygodnego fotela z dostępem do szerokopasmowego internetu, do aptek i banków, sklepów wszędzie takich samych; z fotela dl ludzi nieznających przednówka, śmierci noworodków, gruźlicy zabierającej wszystkich członków rodziny po kolei, staropanieństwa jako upokorzenia i piętna, z fotela, z którego nie widać (bo zobaczyć się nie da) bezpośredniego związku między zasianym zbożem a jedzoną kaszą, między świnią a mięsem (…) Odporni i twardzi, bo ci, którzy byli słabsi, poumierali w kołysce (s. 195).
Ostatnie akapity podważają wiarę w ocalenie przez zdjęcie. Jest zupełnie inaczej, mówi Nowicki. Zamiast obiecanej innym (bohaterom zdjęć) nieśmiertelności, fotografia przypomina nam o naszej własnej śmiertelności. (To teraz ćwiczenia: wyjmij z albumów swoje stare zdjęcia, przyglądaj się im dokładnie jak autor, spojrzyj sobie w oczy i zrozum, że już dawno, coraz dawniej, coraz mniej).