Chodziło mi o to, żeby stworzyć zapis tego niezwykłego lata. Coś jak fotografia, ale nie miałbym śmiałości fotografować ludzi na ulicach, zresztą fotografia nie jest wrażliwa na zapachy i szmery, wołanie dzieci pod figurą Panny Maryi Passawskiej, tumult turystów pod Mickiewiczem, świergotanie i szczebiotanie, wodę tryskającą, tam gdzie robią ślubne zdjęcia w nowej architekturze. Móc kiedyś odczytać kim wtedy, owego lata byliśmy. Dziwnym trafem akurat czytałem o lecie w Balbec i tam też roiło się od pamięciowych tropów, pejzaży, świateł, fragmentów rozmów i uczuć (tutaj z premedytacją mało jest o uczuciach). Mieć zapasową kopię siebie na dysku twardym. Przetrwać dłużej (22.07.2015).
