Znajoma optymistka twierdzi, że jesteśmy królewskimi dziećmi. Ona – córką królewską, ja – synem królewskim, wszyscy wokoło – toż samo. Kiedyś myślałem podobnie, dawno. To było wtedy, gdy poznałem A., a religia wówczas była – chwała Panu! – taką prostą sprawą. Niestety im więcej zadajesz pytań, tym bardziej się komplikuje.
Nie wspominam o tym przezornie znajomej optymistce (11.05.2015).
