O rodzinie i arcybiskupie. #synod14

Zaczął się synod o rodzinie. Gdy spojrzy się na listę jego uczestników, dość zaskakująca jest nieobecność Polaków. Wyjątkiem, z urzędu, jest przewodniczący episkopatu. Nie ma innych polskich biskupów, nie ma przedstawicieli rodzin, działaczy ruchów katolickich.

Ale gdy przeczyta się wywiad z rzeczonym przewodniczącym episkopatu („Nasz Dziennik” z 4 października), ta nieobecność przestaje być zaskakująca.

Wtrącenie, tytułem wstępu, papieskie słowa z homilii na rozpoczęcie synodu: zadaniem przywódców jest nawozić winnicę: wolnością, kreatywnością i ciężką pracą (…) Boże marzenie zawsze zderza się z hipokryzją niektórych z jego sług.

O czym mówi Gądecki (niegdyś uważany za całkiem rozsądnego pasterza)? Może na początku spróbujmy dokonać analizy języka: mentalność antykoncepcyjna, agresywna propaganda wielu organizacji, pod płaszczykiem programu równościowego, z definicji atakują Kościół. Otóż w Kościele Gądeckiego wszędzie czyhają wrogowie, ukryci agenci i szpiedzy. W przeciwieństwie do kościelnych przywódców, wierni są na tyle głupi, że bezmyślnie ulegają propagandzie i nie słuchają Kościoła. Głupi, manipulowany przez media lewicowe i liberalne człowiek – to jest prawdziwy problem polskiego Kościoła! (Nie fatalnie prowadzona katecheza, żenujący poziom kazań, brak szacunku dla wiernych, odsuwanie świeckich od administrowania Kościołem, hipokryzja).

Gądecki stawia bardzo interesujące tezy (nie pomnę tej o sprzątaniu przez chłopców): Duża część osób, która żyje w związkach niesakramentalnych (…) nie  r o ś c i [podkr. moje – a.b.] sobie prawa do absolucji czy Komunii Świętej. Udział w życiu sakramentalnym jawi się więc jako rodzaj roszczenia, relacji urzędowej między człowiekiem a instytucją.

Medycyna miłosierdzia winna dążyć do ratowania statku z burzy i zaproponowania rozbitkom troski i niezbędnej pomocy, nie zaś do przyczynienia się do jego zatonięcia. To zdanie jest tak doskonałe, że wprost nie wymaga komentarza. Ksiądz biskup to lekarz, przeciętny wierny borykający się z dramatem to rozbitek.

Odpowiedź na pytanie o wspólne zamieszkiwanie przed ślubem jest natomiast przykładem całkowitego oderwania Gądeckiego od realności: Wspólne zamieszkiwanie młodych przed ślubem staje się coraz powszechniejsze, chociaż stanowi to samookaleczanie ich miłości. Już sam rozum ludzki podsuwa niemożliwość jego akceptacji.

Niestety, już po sformułowaniach widać, że synod w Watykanie, podobnie jak i inne działania, które podejmuje Franciszek, dla hierarchicznego Kościoła w Polsce cały czas mają zerowe znaczenie. Nie wiem zresztą co mogłoby pomóc, bo polskiemu Kościołowi przewodzą dziś osoby całkowicie ślepe na otaczającą je rzeczywistość.

Dodaj komentarz