O Milijonie, co kocha i cierpi za milijony

Niedobrzy ludzie nie pozwolili panu autorowi książki i sztuki teatralnej, nad którymi były ochy i achy, zarobić w koncernie paliwowym. Tak strasznie przejął się redaktor Ż., ów lewicowy liberał, którego tak lubiłem zanim stał się tubą rządową. Czyż za tyle usług nie należy się dodatkowy milion?

Niech się pan nie przejmuje, redaktorze Ż., panu Igorowi się uda: zawsze można zlecać mu ekspertyzy za grube tysiączki, można zapraszać na konferencje albo zaproponować po cichu kontrakt menadżerski. Poradzi sobie. Nawet może napisze nową powieść: „Dzień nieżywych urzędników” i dostanie nagrodę Najki pocieszenia.

1 Comment

Dodaj komentarz