Ksiądz Tischner pisał o chorobie polskiej pracy, opisując realia gospodarki centralnie planowanej. W przeciwieństwie do niej gospodarka rynkowa, gospodarka liberalna, wydawała mu się wówczas przestrzenią wolności. Ten błąd powtarza się także dzisiaj w rozumowaniu części polityków i publicystów, święcie wierzących w uzdrowicielski dotyk niewidzialnej ręki rynku. Powstawanie call-center również w Polsce przyjmowane było jako rewelacyjny sposób na zwalczanie bezrobocia. Wskazywano, że to rozwój sektora usług, nowoczesnego w przeciwieństwie do przestarzałego przemysłu, jest motorem napędowym PKB.
Wallraff w reportażu „Dzwoni naciągacz” pokazuje, że również praca w gospodarce rynkowej jest chora, jest poniżająca i uwłacza godności człowieka pracy. Praca okazuje się być – Wallraff opisuje call-center zajmujące się sprzedażą rozmaitych usług i towarów – kłamstwem. W wielu wypadkach, aby zarabiać i wypracowywać zysk, musisz wyzuć się z sumienia, musisz kłamać i za to kłamstwo jesteś nagradzany.
W innych reportażach Wallraff już nie ukrywa swego socjalistycznego zacięcia, opisując pozbawianie pracowników płatnych nadgodzin, zastraszanie ich, przymuszanie do pracy w urągających przepisom warunkach i obniżanie wynagrodzeń. Gdyby to był reportaż o Polsce, tu należałoby oddać głos Jeremiemu Mordasiewiczowi albo Heni Bochniarz, którzy wygłosiliby jakąś odkrywczą myśl w stylu: Kto nie pracuje, niech nie je lub Państwo zapomina o przedsiębiorcy, który stanowi podstawę jego bogactwa. Wallraff o przedsiębiorcy nie zapomina, pokazując powrót społeczeństwa klasowego na początku XXI wieku, ba nazywając po imieniu (i nazwisku) gospodarcze szychy, które w kapitalizmie zadbały przede wszystkim o siebie.
(Trzeba przyznać. Mieszkają pośród nas osoby, które zupełnie jak w dziewiętnastowiecznych powieściach, utrzymują się z wyzysku albo cudzego nieszczęścia, np. czyściciele kamienic. W takich przypadkach nikt już nie wspomina o klauzuli sumienia albo o sumieniu).

1 Comment