Jeśli forsycja – za gardło chwyta mnie jej osamotnienie na betonowym tle terakot, krat balkonowych i aut, w przenikliwy poranek (znajduje ją A. patrząc na termometr i szepce: ile kwiatów albo ale kwitnie albo podobnie, dopiero przecieram oczy, więc nie pamiętam dokładnie, potem pójdę zjeść śniadanie i wtedy skojarzę, że żółta) – budzi się po zimie, to o ile bardziej my?
