
Temu filmowi nic nie brakowało. Na próżno chciałem przyłapać reżysera na jakiejś niepotrzebnej scenie albo chociaż na błędzie, jeśli chodzi o sprawy kościelne. Nic, perfekcyjna robota, słusznie zachwycająca zdjęciami.
Ten sposób budowania ujęć: małe ludzkie postacie, gdzieś z boku, na marginesie, czasem wychodzące poza kadr i wielka przestrzeń. Scena, w której Wanda, siedząc koło Idy w bagażniku samochodu, je pączka i opowiada o sobie, niesamowita. Zdjęcie zapada w pamięć. Do tego chłód czerni i bieli. Zdjęcia oszczędne i to chyba im daje niesamowitą siłę wyrazu. (Albo to scena, gdy Wanda kieruje w nocy, jak w klasycznym kinie z lat pięćdziesiątych).
Agata Kulesza: jeśli miałbym wskazać wielką współczesną aktorkę polską, bez wahania powiedziałbym, że ona (zresztą już po „Róży” chciałem tak mówić, ale „Ida” o mistrzostwie przekonuje).
A. twierdzi, że nie przekonuje ją natomiast sama Ida. Dla mnie ten portret jest wiarygodny: bohaterka jest chłodna i nieemocjonalna, bo życie klasztorne wyprało ją z odczuć i uczuć. Agata Trzebuchowska godna docenienia: jaki niesamowity ładunek emocji ma ta jedna niema scena, gdy zdejmuje welon i rozpuszcza rude (według opisów) włosy.
„Ida” jest filmem rozliczającym przeszłość i to podwójnie. O przeszłości wojennej napiszę tylko, że film jest dla mnie mocniejszy niż „Pokłosie”. Jeśli chodzi o powojnie to w krwawej Wandzie nie jest trudno dostrzec nawiązanie do złowieszczej krwawej Julii. Jest więc „Ida” próbą zrozumienia tragicznej historii człowieka, który – według prostego, jakże dziś lubianego schematu – jest bezdyskusyjnie zły. To wielka wartość tego dramatu.
(Nie wiem, czy pisałbym o tym, co powyżej, gdyby nie znaleziona dziś recenzja Elżbiety Janickiej, która oskarża autorów „Idy” o antysemityzm. Po raz kolejny Janicka pokazuje, że nie potrafi w filmie i literaturze dostrzec ludzkich dramatów, a jedynie utrwalone w jej naukowym dyskursie przesądy. Męska przyjaźń musi być homoseksualna, pokazanie, że ocalona z zagłady jest stalinowską prokurator jest antysemickie. Całość artykułu Janickiej (tu) napisana jest niestrawną nowomową, więc ciężko z nim dalej dyskutować).
Słowa klucze: Zalew Zegrzyński (zgadnijcie dlaczego?), symfonia „Jowiszowa” Mozarta
(4,0/4,5)

1 Comment