Dziennik. Poranki

Siąpi na ludzi z metra. Nie mogę się zdecydować wczoraj czy dziś. Jeszcze pusty parking odbija się w kałużach znak. Podnoszą baletnice stopy na drugim piętrze. Kobieta wlewa ciasto do formy na wafle, kolejka wije się w cukierni: uwijają się już. Poranek mokry, zachmurzenie całkowite.

Tylko telefon piszczy jakoś cieplej.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s