Dziennik. Powitanie jesieni

1.

(wstęp)

Chłopiec z lornetką na balkonie chowa się za pelargonie i już go nie ma. Dziewczynki z warkoczykami pojawiają się bez warkoczyków. Psy – psia sansara jest szybsza – znikają z podwórka. Widok lasu pozostał tylko jego zapachem. Niżej słońce, niżej.

Trzeba chronić pelargonie przed pierwszymi przymrozkami.

2.

(czwartek)

Nie kłaść się, tylko siedzieć nad herbatą. Wysokie okno pokoju oglądać od strony pnia akacji. Dziwić się nad fotografiami tak starymi, że nikt się na nich nie uśmiecha. Że ktoś cię posłucha.

3.

(piątek, widok na łazienkę w urzędzie)

piękna pogoda
piękne popołudnie
topi się słońce w pisuarach

4.

(piątek, sobota, niedziela)

Dziedziniec uniwersytetu. Pierożki z selerem i krewetkami. Kobieta nieumiejąca śpiewać. Czerwony plusz. Ucieczka od sztuki. Wróble. Awaria drzwi w kawiarni przy Marszałkowskiej. Hindus mówiący Dobze! i podający danie z trzema papryczkami. „Opera żebracza” Havla. Naleśniki. Jeff, drwal z Teksasu. Zapach mieszkania w R. na początku lat osiemdziesiątych. Lemoniada.

5.

(poniedziałek)

Słuchaj, jest jesień i codzienność pali cienkie papierosy w ogródku „Kultury”. To światło na wschodzie, zarys Pirenejów nad Grochowem. Dzieci ze skrzypeczkami idą po Miodowej. Ruchome schody. Ty na nich.

6.

(wtorek)

Spienione mleko o poranku. Ekspres pracuje na poddaszu.
Nikt tego nie wie, że zamiast kawy, dosypywałem doń prozacu.

7.

(sen)

Śni mi się, że prezydent ginie przywalony wielkim plastikowym zębem znad gabinetu stomatologicznego w Wilnie.

8.

(środa)

Hipsterzy brzegiem palca ocierają usta z hummusu (gdy koniuszek styka się z kącikiem promień pada im dokładnie w ciemną soczewkę). Sixto Rodriguez w smażalni steków.

Dodaj komentarz