
Zastanawiam się w ogóle czy ten film opisywać jako film. Bo szliśmy nie do kina, ale posłuchać Danuty Szaflarskiej, tak jak się słucha opowieści babci o czasach tak dawnych, że już nieprawdziwych. Tylko na zdjęciach wszyscy piękni i młodzi, wszyscy jeszcze żyją.
Nie ma lekko to motto, które przekazał jej najlepszy przyjaciel, ksiądz Jerzy, którego czasem zamieniamy w polityczny pomnik. Nie ma lekko – bo przecież chodzi o to, aby ciągle chcieć żyć, wstawać i cieszyć się z nowego dnia. (Bardzo postawa obca melancholikom z Lu., choć może tkwi w nich gdzieś w głębi?)
Danuta Szaflarska opowiada bez patosu, choć ty w swoim fotelu w kinie „Rejs” czujesz patos, bo po prostu cię wzrusza. Lekkość jej opowieści zupełnie inna niż w ciężkich filmach o historii.
Jest jeszcze coś: pięknie się zestarzała Danuta Szaflarska. A na tych zdjęciach z młodości nie ustępuje urodą Ricie Hayworth.
Kiedyś zastanawiałem się nad listą filmowych lektur szkolnych. „Inny świat” powinien znaleźć się na niej obowiązkowo.
Słowa klucze: ń, ulica Poznańska, bose stopy
(Nie będzie oceny, bo to nie do końca film naprawdę. Pod względem techniki mógł się nie podobać, poczynając od brzydkiej czcionki napisów i tytułu, który kojarzy się z Syberią.)
