Prolog autorstwa A.: Rzadko zdarza się film, podczas którego zastanawiam się, kiedy się wreszcie skończy. Tutaj tak myślałam od początku.
Jeśli gdzieś u zarania teatru leży zastępowanie zmarłych, odgrywanie ich ról, to „Alpy” są filmem o początkach teatru. Filmem ostrym, z premedytacją źle oświetlonym i z premedytacją trzeszczącym w dźwiękach. Nieprzyjemne są w oglądaniu, nie na romantyczny wieczór przy Placu Wilsona.
Są też – to atakuje jedna z przeczytanych recenzji mówiąca o „pretensjonalności” – opowiadaniem o ucieczce od wolności. Temat, który reżyser „Kła” eksploruje: jak w małej grupie rodzą się zachowania totalitarne. A. dopowiada, że utwierdza ją to tylko w stereotypach odnośnie Greków.
Słowa klucze: tańce latino, Mont Blanc, frotka tenisowa, ulubiony aktor
Epilog autorstwa A.: Na film tego reżysera więcej nie pójdę, choćby nie wiem jakie nagrody zdobył.
(2,0/3,0)
