Książki umiarkowane. Serce narodu koło przystanku

Czytanie. „Polityka” zarzucona już trzecią środę jutro i dzienniki zakupione zimą cały czas ledwo, ledwo tknięte. Pora nie na dzienniki chyba. Melancholia powyżej trzydziestu stopni.

Zbiór reportaży Włodzimierza Nowaka jest interesujący, ale nie mogę powiedzieć, że zachwyca, tudzież, że porusza. Dobór tematów jest rzeczywiście dobry: autor obserwuje Polskę prowincjonalną (tyle że jest to prowincja z mniej mnie interesującej strony Wisły), ale narracja… Narracja nie porywa, nie wciąga, nie każe czytać po nocach. Brzmi staroświecko, trochę jak z lokalnych gazet albo z „Ekspresu Reporterów”. Opowieści raczej interwencyjne.

Wyjątkiem jest kilka ostatnich stron: autobiograficzna perełka. Pierwszoosobowa opowieść o polskiej prowincji okresu transformacji, poruszająca.

Dodaj komentarz