Bohater filmu, niesamowicie zagrany przez Seana Penna mógłby mieszkać w Lu. Ta sama w nim gorycz, ten sam niepotrzebny smutek, takie samo poczucie zmarnowanego życia. Najbardziej lu. bohater filmowy.
Ale gdyby zabrać z filmu Penna z jego flegmatycznym usposobieniem, trwałym makijażem i cynizmem, gdyby polikwidować cudowne epizody z jego udziałem (jak choćby ten na stacji benzynowej albo ten z Indianinem), z filmu nie zostałoby nic. Miałki był, niedopracowany i chyba też do końca, przynajmniej dla mnie, niezrozumiały. Dawno nie oglądałem tak naciąganej fabuły. Wszystko dla Penna, ale zamiast bawić się w łowcę nazistów, równie dobrze mógłby szukać ukochanej babci albo wieźć córeczkę na wybory małej miss.
Czyli zawód. Warto oglądać tylko jako popis aktorski głównego bohatera.
(3,0/3,0)
