W przeciwieństwie do innych moich miejsc, na poddaszu widok z okna nigdy nie był najważniejszy, raczej dźwięki: melodie dzwonów, autobusy i szkolne wycieczki, zmiana warty, prezydent na sygnale.
Widok z okna zostawiałem gołębiom i wronom. Jednak dzisiaj coś mnie podkusiło, żeby się przyjrzeć. A tutaj kiełkuje już zza sir Fostera Liebeskind, Rudniew nieco speszony.