(Miłe świąteczne popołudnie. W sam raz na oglądanie dwugodzinnego dramatu, który dzieje się na stacji polarnej).
Jest ich dwóch, tych polarników. Siergiej jest tam od lat, ma swoje zasady, swój etos pracy meteorologa: myśl o zafałszowaniu pomiarów oburza go, skoro to, co robi jest wpisane w łańcuch ludzkiej pracy od 1935 roku. (Bardzo mnie to ujęło). Paweł żyje w wirtualnym świecie, w tym prawdziwym i wymagającym zupełnie sobie nie radzi. Tu muzyczki posłucha, tu na radarze się pokręci. Nasz rówieśnik.
Pierwsza połowa filmu jest świetnym dramatem psychologicznym, w czasie drugiej niecierpliwie się wierciłem, nie mogąc zrozumieć motywów bohatera. Arktyczne obrazy, które podziwiałem, zaczęły mi doskwierać. Ulga, gdy zapalili światło.
(3,5/3,5)