A. wybierała film na wieczór festiwalowy pierwszy i „Hiszpański cyrk” to był trafny wybór. Bardzo w tej mżawce zadowoleni wracaliśmy nocnym autem po nocnej Wa.
Z zalet: trzymał w napięciu od minuty pierwszej do ostatniej, zdjęcia udane, muzyka dopasowana. Twarz klauna to tylko maska: Gdybym nie był klaunem – mówi jeden z bohaterów – zostałbym mordercą. Ale kto się spodziewa siekanki i półtoragodzinnej jatki raczej się zawiedzie.
Można i tak: metafora Hiszpanii. Jej rozliczenie z przeszłością. Stąd Dolina Poległych, stąd odgryziony palec Franco. Jeśli Dania miałaby być więzieniem, Hiszpania wydaje się być – przynajmniej w tym filmie – cyrkiem.
(5,0/4,5)