(Dla odmiany coś naukowego do czytania, żeby całkiem z dyskursu się nie wykoleić).
Zawsze podziwiam tych, co młodsi ode mnie a wydają książki, które warto przeczytać, podczas gdy ja wytwarzam zupełnie bezużyteczne stosy makulatury albo próbuję nadać życiu sens wtłaczając je w excelowe tabelki z kolorowymi nagłówkami.
„Sacrum i codzienność” Bartłomieja Gapińskiego potwierdza, że badania religijności ludowej mogą być pasjonujące i że ciekawe rzeczy na ten temat pisze się w Krakowie. Niestety, autora bardziej interesuje historia społeczna niż zjawiska mirakularne, o których wspomina w ostatnim rozdziale. Niemniej lektura ciekawa, choć razi czasem (np. na stronie 108) jednoznacznością ocen historycznych.
(Autor bloga chętnie by porzucił swoje tabelki.)