Narzeczonego miała w Nowym Orleanie,
tego samego, co w Rio ubiegłej wiosny.
Jemu się marzy Petersburg, tam ją zastanie,
choć ona chce z miłością swą do Saragossy.
(Wbrew pozorom nie jest to jedynie marne naśladowanie fraszek, itp., ale próba rymowanego opisania tego, co autor bloga podsłuchał w autobusie sto osiemdziesiąt, gdy koleżanka koleżance zwierzała się ze swych miłosnych wojaży.)