Ja ją czytam, ba nawet link mam (po lewej).
Ona o tym nie wie, więc gdy naprzeciw po stole,
mierzymy się wzrokiem. Ja z urzędu, ona z urzędu.
Nie potrafię uwierzyć, że ta ona z blogu
i ta ona za stołem, to jeden wielokomórkowiec.
Jing i jang, urzędnicy są z Marsa a blogerzy z Wenus.
(Muszę wyjść z tego spotkania, nie daję rady mojemu dysonansowi poznawczemu.
Wolę ludzi w zero jedynkach niż ludzi w garsonkach.)