Oglądanie przez dwie godziny faceta, który jest kompletnym dupkiem, a w dodatku niedojrzałym narcyzem, jest męczące. Jego filmowa partnerka (perfekcyjna w tej roli Birgit Minichmayr) kocha go naiwnie i uparcie, choć cała widownia ufa, że scenarzysta nie pozwoli na zakończenie filmu tekstem: „i żyli długo i szczęśliwie” (nadal nie wiem, czy nie pozwolił). Jedynym wyjaśnieniem trwania tego związku jest libido.
(Nie wiedziałem, że podział klasowy w społeczeństwie niemieckim jest tak silny. Nawiązanie do „Pygmaliona”?)
(3,5/4,5)
