Opisywanie spektaklu, który dzisiaj grany jest po raz ostatni jest tak bezcelowe, że aż nęcące, a ochy i achy obecne w recenzjach każą powiedzieć: No pasaran! „Idiota” w wersji Teatru Osterwy jest poszatkowany na drobne kawałeczki, czasem pozbawione związku z fabułą, czasem interesujące. Na scenie miota się tłum, po to, aby zagrać epizodyczną rólkę. Dostojewskiego przerobić na spektakl: trudne (dla tutejszego reżysera nawet za trudne), choć – jak pokazuje filmowy Zelenka – wykonalne.
Książę Myszkin (Szymon Sędrowski) mamrocze pod nosem. Jest pozbawiony osobowości, ale może to nawet i lepiej, pozwala odczuć całą swoją uczuciową infantylność. Świetny jest diaboliczny Rogożyn (Krzysztof Olchawa), świetna – eteryczna Agłaja (Karolina Stefańska). Pewnie dlatego oboje dostali po bukiecie. Niestety, kurtyna wciąż nie mogła opaść.
(Czytałem „Idiotę” długo i mozolnie w owym roku dwutysięcznym. To było jeszcze Przed. Może dlatego czułem taką więź z Myszkinem.)
