Chłopcy o mocarnych tatuażach jednym palcem podnosili szafę.
Tektura gięła im się w dłoniach jak bibuła.
Potem zniknęli niepostrzeżenie, szepcąc tylko swoje: k..wa, k..wa.
(Filigranowym urzędniczkom pozostało jedynie wypakować swoje akta.)
Chłopcy o mocarnych tatuażach jednym palcem podnosili szafę.
Tektura gięła im się w dłoniach jak bibuła.
Potem zniknęli niepostrzeżenie, szepcąc tylko swoje: k..wa, k..wa.
(Filigranowym urzędniczkom pozostało jedynie wypakować swoje akta.)