Tak jakby nagle w filmie Kieślowskiego, którejś ze scen pojawiła się Maryla Rodowicz i zaśpiewała o kolorowych jarmarkach. Oczywiście, Pen-Ek Ratanaruang to nie Kieślowski, ale scena muzyczna kompletnie mnie oszołomiła.
Poza tym, w ujęciach niesamowite napięcie.
(3,5/4,5)