Boże Ciało. Okien już prawie nikt nie ubiera. Gdzieniegdzie jakiś papież przylepiony do szyby. Nie klęka się – się kuca. Bo po co rajstopy, spodnie, kolana brudzić na ulicy? A ten mężczyzna na balkonie, ten ze srebrnym krzyżykiem na torsie i w bokserkach, on uważnie patrzy na monstrancję. Śmieje się, rozmawia z żoną: popatrz – policja, o, popatrz – tędy idą! Ksiądz też ma już dosyć w upale. Szybciej Ewangelię się czyta niż ją się śpiewa. Jeszcze sto metrów asfaltem i będzie koniec. Dzieci na rowerach, wołają, że idzie pielgrzymka.
(Symbole stały się niezrozumiałe. Sacrum powoli wyprowadza się z miasta.)