Józef Cz. pisze w połowie lat trzydziestych XX wieku

„Ale Wa. właściwie nie ma sensu. To Sodoma. Gdybym tylko dostał w Lu. takie warunki pracy jak tu i takie locum, wróciłbym jeszcze w tym tygodniu. Smętno w Wa. moim snom, a w Lu. – to miasteczko nasze jest jak dziewczyna mickiewiczowska, z którą „nudno a odjechać od niej trudno”.

„Miasto rodzinne […]. Miasto na skłonie pagórka rozłożone, dzwoniące kościołami dzieciństwa, poddające mury odwiecznych budowli słońcu, które tam tyle razy wschodziło, to samo, co i gdzie indziej, lecz inne”.

Dodaj komentarz