tym razem pędziliśmy do Lu szalonym busem (do Lu pędzą jedynie szalone busy lub białe lokomotywy). książka skończyła się w okolicach Kołbieli. właściwie był to zapis dramatu Pawła Demirskiego (którego cenię za słuch współczesności) o byłym elektryku, nobliście, prezydencie. (w wersji teatralnej zapewne lepiej to brzmi niż w wersji pisanej). bardzo ludzka sztuka, unikająca spiżu (którym najchętniej oblepiłby się jej tytułowy bohater) oraz błota (którym najchętniej oblepiłaby tytułowego bohatera zgraja maluczkich). z pewnością bardziej prawdziwa niż inne przyczynki do biografii.