Nieszczęsna ofiara niepotrzebnej dumy

Siedzi za stołem, szpakowaty, przystojny i opalony, nienaganna biała marynarka, stuka w laptop.

Na dźwięk jego głosu upadali niegdyś ministrowie a sejm przerywał obrady. Dziś na mało znaczącym zebraniu dzielimy cudze pieniądze. Ja jestem administracja publiczna a on – partner społeczny. Taka gra pozorów, że to, co robimy jest ważne.

Morał i przestroga z poety ulubionego:

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych.

Dodaj komentarz