z najwyższego piętra najwyższego wieżowca wypatruję ciebie i mnie. nigdzie nie mogę nas odnaleźć w tym mieście zszarzałych okien. po horyzont nas nie ma. domyślam się, że to wina miasta. że to ono nas pożera. i ta cała nasza historia nasza jest tylko, nie jego. (bo te słowa, kroki, szepty to tylko przeszłość, gdy miasto wydawało się daleką legendą). ono wypluwa nas. nasze martwe oczy. jak cię wypatrzeć mam teraz? jak odnaleźć? w tym tłumie. w tej śmierci.