Don Kichota spotkałem rano w siedemnastce. Walczył z nieustępliwą młodzieżą. Życzę, żeby panią spotkało nieszczęście – wołał zacietrzewiony, pokazując na legitymację z pieczątką urzędu kombatantów. Siedział od kilku przystanków, ale nie potrafił przestać krzyczeć. W obozie siedziałem…ile masz lat…kultury nie uczą…Za jego plecami ktoś rozwiązywał właśnie zadanie z pochodną funkcji.
Wysiadł przy stacji centralnej. Pewno przesiadał się na Wiatracz-ną.