Autor bloga pochyla się nad żmijowiskiem

O jadzie też już chyba pisałem. Bo wcale mi nie chodzi o to, by w zajadłych filipikach żółć wylewać na tego, czy innego polityka, bo i tak ich nazwiska historia zapomni (Oby jak najszybciej!). I to, że ktoś kogoś powołał na jakieś stanowisko, ktoś swą paranoidalną osobowość przelewał na państwo, a ktoś inny swe chore fobie ujawniał, gdy widział mikrofon, wcale mnie w gruncie rzeczy nie obchodzi. Bardziej mnie niepokoi jad wyzwolony z ludności tego państwa, jad dotychczas głęboko gdzieś, w gruczołach zaskorupionych zebrany, a teraz – pod dyktando i za zachętą władz – wylewający się w gazetach, na forach internetowych, w rozmowach, krzykach, przez radio. Jad zawiści, złości, nienawiści. Jad, który każe widzieć wroga w przyjacielu, złoczyńcę w sąsiedzie, który każe wypisywać tym nieszczęsnym ludziom, że ten i ten jest świnią, że „won z Polski”, że „żydowskie pachołki”. Jad, który zamydla oczy i nie pozwala dostrzec, że obok też jest człowiek. Nawet 31 sierpnia, rocznica, która powinna łączyć, stała się okazją do wyzwisk i szmatławienia rodaków – chyba już nic nie zostało w nas z „etyki Solidarności” o której tak wspaniale pisał nieodżałowany ksiądz Józef Tischner. Ludzie zaczęli łaknąć jadu, publicznych sądów, egzekucji (choćby medialnych) na stadionach, dzielenia na złych i dobrych, z przewagą tych pierwszych. Udało się naszej władzy prawej i sprawiedliwej otworzyć gruczoły jadowe, udało jak nic innego, wmówić, że pomówienie i kłamstwo to tylko środek do fantasmorgicznego celu. Jad sączy się teraz wszędzie, a to przed czym przestrzegał, opluwany zewsząd jadem, redaktor Adam M., to co były pisarz science-fiction, jeden z tych, którzy chcieli byśmy wszyscy pluli jadem bez ustanku, określił „michnikowszczyzną” okazało się nie upadkiem państwa, jego nadwątlonej demokracji, ale upadkiem społeczeństwa – pełnego nienawiści, nieufności i obaw. Społeczeństwa, które walcząc o swoiście rozumianą polskość jest zdolne zniszczyć wszystko i każdego. I nawet nikt nie zauważył, że to już nie jest Polska przerobionego na bryłę brązu Jana Pawła II, tylko Polska naszej schorowanej wyobraźni. Nie mojej, nie moja.

Dodaj komentarz