Film był o mężczyźnie i o kobiecie.
I o jeszcze jednym mężczyźnie i o jeszcze jednej kobiecie.
I o obserwowaniu lornetką. Niepotrzebnym zresztą, nieszczęśliwym.
(Ja też bym niebo nad Saską Kępą poobserwował lornetką:
takie granatowe prawie czarne. Burzowe.)
