(Pierwszy raz oglądałem ten film
w sali z widokiem na naddunajski parlament.
Ci z zachodu tępo patrzyli w ekran,
ci ze wschodu śmiali się bez przerwy.)
(Dopiero teraz odkryłem, co Bohouszek grał,
gdy do Hradca Kralove wjeżdżały polskie czołgi.
„Ach synku, synku”,
w polskim remake’u to byłby marsz żałobny Chopina)
Bardzo czeski film.
I komedia, że boki zrywać.
I dramat, że oczy się czerwienią.
„Pod jednym dachem”