Bezsenność na Saskiej Kępie IV

Karaiby powstawały przez wiele nocy. Wreszcie osiągnęły rozmiar czterdziestu sześciu stron dwunastką, times new roman, półtora odstępu.
I gdy wydawało się, że jest to pełen sukces, okazało się, że maksymalna liczba stron wynosi dwadzieścia dwie.
Tak więc dzisiaj korzystam tylko z przycisków „Delete” i „Backspace”. Bardzo twórcza – przyznam – jest anihilacja własnej twórczości paranaukowej. Zwłaszcza, że z kolejnymi linijkami tekstu wiążą się wspomnienia.

I to jakie. Mroźne noce na Saskiej Kępie. Trzecia kawa o trzeciej nad ranem. Zasypianie na porannego Eryka. Cała przyjemność.

Choć zapewne wszystkich (a mnie przede wszystkim) męczy już to pisanie na temat Karaibów wszędzie, gdzie się da (tutaj też), to nie omieszkam przytoczyć poniżej maila, którego dostałem z poradni językowej UW:

(zapewniam, że nie mam obsesji na punkcie Karaibów i nie wymagam leczenia)

(właśnie sobie uświadomiłem, że nie zapytałem o Anguillę, Antiguę oraz Arubę)

Szanowny Panie, oto odpowiedzi na Pańskie pytania:

Jamajka – jamajski, rzad. jamajcki,
Barbados – barbadoski,
Grenada – grenadyjski,
Santa Lucia – nie tworzy przymiotnika,
Montserrat – montserracki,
St. Kitts – nie tworzy przymiotnika,
St. Vincent – nie tworzy przymiotnika,
Dominika – dominicki,

Pozdrawiam

 

Dodaj komentarz