dziennik 106/25

Warszawa, grudzień 2025 r.

Notatki sprzed świąt

Pochłonąć, wchłonąć – ćwiczę mgielne słowotwórstwo.

O szóstej trzydzieści w ostatniej zwrotce miłośnik człowieczy. Optymistycznie o Bogu.

Siódma dwadzieścia pięć. Dziwne światło na hali. W szarówce jasne plamy żarówek. Ciała jagniąt, o które można się potknąć.

Stada gawronów na osiedlu. Mewy osiadają na latarniach czwórkami.

Przyjazd Ag.: Tuwim, czyli Sanah, wzdłuż zamglonych Jerozolimskich i Kruczej.

Najdłuższa noc. Po niej o dwie sekundy dłuższy.

Dobry dzień, następny niedobry.

Oddzielam mnie-urzędnika ode mnie-autora zapisków. Niewiele nas łączy.

Dodaj komentarz